Świat zamknięty w białej porcelanie i aromacie tysiąca herbat. Tu się spotykają niemal każdego dnia, na godzinę, czasem na piętnaście minut. To jest ich świat, który ma im starczyć na resztę dnia. Na długie dzienne godziny, na długie nocne czuwanie, czasem do świtu. A wtedy znowu przed oczyma staje magia zamknięta w filiżance aromatycznej herbaty, w wibrujących dźwiękach saksofonu w tle, poezja rozsypana na małych karteczkach, na żakardowych obrusach w świetle świec i wszechobecnym zapachu wanilii i cynamonu.
Jest właścicielką biura matrymonialnego. Jest w tym dobra, chociaż sama nie ułożyła sobie życia. A właściwie ułożyła, tylko nie tak jak marzą jej klientki. Mieszka sama. Nie wyszła za mąż, nie ma dzieci. Sama czuje się dzieckiem tak często. Nie wie ile ma lat. Na szczęście jej nikt tego pytania nie zadaje. Lubi siebie w indyjskiej biżuterii i długich, czarnych szatach. Lubi swoje długie, rude, kręcone włosy.Lubi szczupłe ciało i kościste dłonie z długimi palcami.